5 błędów, które popełniałam w swojej firmie

Podczas wczorajszych porządków w pracowni, niespodziewanie przyszło mi do głowy podsumowanie kilku błędów które popełniłam jako początkujący przedsiębiorca - producent. Ciekawe jak adekwatny to był moment na takie przemyślenia. Zbliżają się również 4 urodziny firmy, zatem dobry to czas na poczynienie podsumowań, co udało się osiągnąć,a czego nie udało uniknąć. Ale o tym będzie kolejny wpis.


Ten post natomiast będzie bardziej przydatny osobom, które dopiero rozważają wkroczenie na ścieżkę bycia przedsiębiorcą. Zaznaczam, że były to moje błędy, mającej MINIMALNE pojęcie o biznesie, lecz wiem, że są one niestety wciąż powszechne wśród początkujących.. Zatem poznajcie 5 błędów, które popełniłam i jakie wnioski z nich wyciągnęłam.


BŁĄD 1

Produkowałam zamiast sprzedawać

Tuż po otwarciu firmy i rozpoczęciu produkcji byłam tak podekscytowana możliwością szycia WSZYSTKIEGO, że całkowicie zapomniałam o tym, czy produkuję w ogóle rzeczy przydatne. Kupowałam materiały, dodatki w szalonych ilościach, spędzałam całe godziny na szyciu nowych rzeczy, na które nie było popytu. Powodowało to frustracje, bo przecież jak to możliwe, że nikt nie chce kupować takich fantastycznych rzeczy ! Zamiast skupiać się na sprzedaży i walidować swój pomysł, by dopiero wtedy moc świadomie produkować  skupiałam się na przyjemności z szycia. Co było ogromną pułapką.

Wniosek:
Aktualnie mój model biznesowy opiera się na produkowaniu dopiero po sprzedaży produktu i otrzymaniu płatności od Klienta. Jest to dla mnie bardzo bezpieczna forma pozwalająca zminimalizować koszty magazynowania i mrożenia pieniędzy w nadprodukcji, w oczekiwaniu na sprzedaż. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, które ostatecznie ma dużą korzyść dla Klienta, gdyż nie zostaje on obciążony powyższymi kosztami w cenie kupowanego produktu. 

BŁĄD 2

Prowadziłam sprzedaż tylko jednym kanałem

Gdy rozpoczęłam działalność w 2015 roku najbardziej popularnym portalem do sprzedaży rękodzieła (tak, wtedy uważałam, ze tworzę rękodzieło) była DaWanda. Wszyscy twórcy mieli tam swoje butiki, więc założyłam go i ja. Początkowa sprzedaż była satysfakcjonująca. Znaczna tendencja wzrostowa w każdym kolejnym miesiącu, więc byłam bardzo zadowolona. Całą swoją uwagę koncentrowałam na promowaniu swoich produktów na tej platformie. Aż tu pewnego dnia DaWanda niemiecka postanowiła zamknąć swój polski oddział. W bardzo krótkim czasie spadła moja sprzedaż, a ja nie miałam rozbudowanych alternatywnej sieci sprzedaży. Wróciłam praktycznie do punktu wyjścia. Ta sytuacja dotknęła bardzo wielu twórców posiadających sklep na DaWanda.

Wniosek:

Rozpoczynając sprzedaż NIGDY nie należy uzależniać się od jednego kanału sprzedaży. Trzeba dbać o szeroką sieć dystrybucji oraz pracować nad SWOIMI MEDIAMI. Sieć należy zbudować jeszcze przed samym rozpoczęciem jakiejkolwiek sprzedaży i produkcji. 

Aktualnie oferty moich produktów możecie znaleźć:
- własna strona internetowa www.simplepattern.pl
- Olx
- Sprzedajemy
- Etsy


BŁĄD 3

Nie delegowałam prac

Zawsze wszystko chciałam robić sama. Rzecz jasna, że otwierając swoja pierwszą firmę, często nie mamy dużego budżetu na start, więc większość rzeczy chcemy robić sami. Ciekawa jestem czy zgadniecie z jakim budżetem ja startowałam :) Z jednej strony jest to dobre, gdyż sami możemy jakoby "wyspecjalizować się" w danym zadaniu, by później wiedzieć czego oczekiwać.  Nie mniej uważam, że wszystko co możliwe należy delegować, począwszy od produkcji samego produktu, po pudełka, metki, a nawet zatrudnienie kogoś na kilka godzin do pomocy przy wysyłkach, by samemu skupić się tylko i wyłącznie na SPRZEDAŻY i dystrybucji swojego produktu. W tej działce należy się WYSPECJALIZOWAĆ, gdyż nikt nie zna naszego produktu tak dobrze jak my sami.

Wniosek:
Od roku zatrudniam krawcową, która przejęła 90 % produkcji i każdego dnia dziękuję sobie za tę decyzję, jednocześnie złoszcząc się, że podjęłam ją tak późno. Od nowego roku delegowane pozostaną kolejne etapy takie jak kontrola jakości oraz cała sfera wysyłki. Obsługa Klienta oraz sprzedaż pozostaną w moich rękach, gdyż są to obszary, w których bardzo dobrze się sprawdzam, co doceniacie zwłaszcza przy obsłudze Waszych zamówień. Dopóki nie przestanę być kompetentna w tej dziedzinie lub nie stracę z niej przyjemności, tych sfer nie będę póki co delegować. Wszystkie inne nowe obowiązki z marszu out.


BŁĄD 4

Zbyt mocno byłam związana emocjonalnie z firmą

Brak sprzedaży utożsamiałam ze swoją własna porażką. Brak zainteresowania produktami odbierałam jako brak zainteresowania mną, co oznaczało, ze jestem nieciekawa i nie mam nic do zaproponowania światu. To bardzo częsta przypadłość osób, które sprzedają to co tworzą z sercem własnymi rękami. Bo przecież firma to moje dziecko, któremu powinnam poświęcić wszystko. I poświęcałam, aż do momentu, gdy emocjonalnie pękłam i przyrzekłam sobie, że moja własna firma nie będzie przyprawiać mnie o łzy i nie będę się dla niej zarzynać. Albo dopracuję jej funkcjonowanie do właściwego  poziomu, albo całkowicie rezygnuję. Odcięcie grubą kreską emocji niebywale wpłynęło na poprawę funkcjonowania firmy. Prowadzenie biznesu jest bezwzględne i trzeba być profesjonalistą a nie dać kierować się emocjami.  

Wniosek:
Powodów gorszej sprzedaży poszukuję w błędach jakie mogłam popełnić podczas kampanii sprzedażowej lub ewentualnych okresowych czynników zewnętrznych, których nie przewidziałam. Mniej miłe rozmowy z Klientami traktuję profesjonalnie i nie biorę ich już do siebie. Nie paraliżują mnie już ewentualne konsekwencje moich działań, lecz kieruję się korzyściami, które mogą z nich płynąć. Firma to jedno, a ja to drugie. 


BŁĄD 5

Niedoszacowanie cen swoich produktów

Jest to bardzo częsty błąd osób, które nie miały wcześniej styczności z kalkulacjami kosztowymi produktów. Najczęściej zliczamy wszystkie aktualne koszty, dzielimy na ilość sztuk, które szacunkowo możemy wyprodukować i otrzymujemy cenę. Patrzymy na konkurencję i okazuje się, że nasze ceny są wyższe, wiec je obniżamy, bo przecież nikt nie kupi za wyższą cenę tego samego produktu. Dodatkowo nie wliczamy do kosztów ewentualnych zapasów na rozwój i inwestycję, wynajmu lokalu i ewentualnych kosztów dodatkowych, które zawsze się pojawią i oczywiście przecież wykonujemy nasze produkty z pasji, więc to tak jakbyśmy nie pracowali, więc nie wliczamy kosztów swojej własnej pracy. Wtedy rzeczywistość bywa bardzo ciężka. Okazuje się, że nasza cena jest zbyt niska i z trudnością pokrywa nasze zobowiązania. Dlatego od początku należy przyjąć, że nasz biznes musi mieć bezwzględnie skalkulowane wszystkie koszty i należy przestać obawiać się efektu "za drogo".

Wniosek:
Wprowadzenie każdego nowego produktu opiera się o wcześniejsze symulacje w Excelu, które jednoznacznie określają czy nowy produkt będzie opłacalny w produkcji czy nie. Co najważniejsze ustalając cenę nie patrzę już na cenę konkurencji, a jedynie na własne wyliczenia i wartość, jaką dany produkt niesie odbiorcy. Miejmy też na uwadze, że wciąż największym kosztem jaki ponosimy, jest to koszt związany z pracą ludzką (naszą lub pracownika) i jeśli chcemy, by nasz produkt powstawał w Polsce w etycznych warunkach, musi mieć wyższą cenę, której nie powinniśmy się bać. Polacy są coraz bardziej świadomymi konsumentami, którzy cenią polską produkcję i chcą, by ich decyzje zakupowe wspierały polską gospodarkę.

Komentarze

Popularne posty